O meczu z "Żurawiem" Godkowo, a w szczególności o wyniku, trzeba jak najszybciej zapomnieć, wyciągnąć wnioski i skupić się na kolejnych spotkaniach. Nie można powiedzieć, że "Zatoka" zagrała słaby mecz. Przez całe spotkanie była zespołem dominującym na boisku, ale niestety bardzo nieskutecznym. W 25 min. po składnej akcji Łukasz Wolak wychodzi na czystą pozycję, precyzyjnym strzałem pokonuje bramkarza gości, ale sędzia dopatrzył się spalonego. W przeciągu kilku minut gospodarze za sprawą Piotra Lewandowskiego i Daniela Komorowskiego mają jeszcze kilka sytuacji do zdobycia gola lecz zabrakło wykończenia akcji strzałem, mówiąc potocznie "chcieliśmy wejść z piłką do bramki", a w drugim przypadku dwoma efektownymi paradami popisuje się Piotr Łastówka (były bramkarz "Zatoki" Braniewo). Tuż przed zakończeniem pierwszej połowy ponownie Łukasz Wolak po indywidualnej akcji oddaje strzał z narożnika pola karnego, ale niestety trafia w słupek.

W drugiej połowie obraz gry praktycznie się nie zmienił. Już w 48 minucie "Zatoka" mogła wyrównać. Oskrzydlająca akcja Piotra Lewandowskiego, który dośrodkowuje w pole karne, a zamykający akcję Marcin Chomko mija się z piłką lecąca tuż obok bramki. W późniejszej fazie meczu sytuacje miał Daniel Komorowski, Rafał Jakimczuk i Patryk Sczypiński, ale ich strzały, albo były niecelne lub lądowały w rękach bramkarza gości Piotra Łastówki. W 77 minucie tracimy bramkę "z niczego". Dalekie wybicie stopera gości ląduje pod naszym polem karnym po lekkim zamieszaniu najprzytomniej zachował się napastnik gości, który strzałem w krótki róg bramki pokonuje Tomka Ptaka. Dosłownie 5 minut przed stratą gola trener Paweł Karpowicz na ławce rezerwowych powiedział do swoich zawodników, że "takie mecze najczęściej kończą się wynikiem 0:1". W tym przypadku sprawdza się piłkarskie porzekadło "niewykorzystane sytuacje się mszczą". Do końca meczu wynik nie uległ zmianie. Zespół z Godkowa pokonał w tym spotkaniu słabo wyglądającą w ofensywie "Zatokę" Braniewo. Musimy wyciągnąć wnioski, aby unikać takich meczy w przyszłości.

M.Końpa